Jestem na krańcu świata gdzie morze styka się z lądem
Klęczę i podziwiam dzieło stworzenia
W ogromie wzburzonego morza
Szukam Jego - mojego Boga
Czekam na Jego znak wśród spienionych fal
Dłońmi gładzę suchy piach
Tysiące ziarenek przesypuje przez swoją dłoń
I czuje się tak jak ten proch gdy widząc Jego wzrok
Cichym szeptem wzywam go i uwielbiam jego majestat
Ukryty w złocistych promieniach słońca
Patrzę na brodę jego białych postrzępionych chmur
Oblicze nieskończonych lat i nieśmiertelnej miłości
Widzę ogrom oceanu któryś stworzył
Piękno morskiego stworzenia wśród koralowych raf
Smukłe ryby, jak srebrzyste strzały
Mknące wśród morskiego kwiecia
W ucieczce przed rekinem, wilkiem mórz
I pomyśleć - że to wszystko stworzyłeś Ty!
Morskie ptaki śpiewające pieśni dla Niego
Raz po raz łowiące wielkie ryby
Kolorowe ptaki w radosnym tańcu
W pędzie życia nawet one nie zapominają
O swoim przedwiecznym Stwórcy
Bo wiedzą że wszystko stworzyłeś Ty, Boże!
Mrowie pełzającego stworzenia
W pyle lub w wodzie, z łuskami lub bez
Kolorowe jaszczurki biegające po drzewach
Chytry, gruboskórny krokodyl wraz z głośnymi żabami
I zdradziecki wąż ukryty wśród piasków pustyni
To wszystko chwali Ciebie, Panie!
Cykady świergolące na wielkich drzewach
Zabiegane mrówki wśród swoich twierdz
Świerszcze skaczące wśród traw
Nie mające czasu na nic
Zwinny pająk jak i pracowita pszczoła
Każde stworzenie żyje dzięki Tobie!
Tyś urodził się wśród krów i owiec w stajni
Które klękały i oddawały Ci cześć
Wilk zły ani dumny lew nigdy nie tknął wiernego Tobie
Choć nie ludzie nieśli Cię na rękach lecz osioł na swym grzbiecie
Gdy zdążałeś do Jerozolimy
I czyż całe stworzenie Twoje nie jest wspaniałe?
A ja i Ty przyjacielu, wśród tych stworzeń najmniejsi
Grzeszni, słabi i wątli jak trawy
Uginane Boskim tchnieniem
To myśmy przybili Cię do krzyża i przebodli bok
I w krwi bliźniego i cierpieniu stworzeń Twych kąpiemy świat
A Ty Boże...
Wciąż nas kochasz, choć jesteśmy grzeszni...


0 komentarze:
Prześlij komentarz