wtorek, 14 listopada 2017

.

Gdy nadchodziła noc przychodziłaś do mnie ze swoimi słowami
A my, jak to wrażliwi pisarze wdychaliśmy zakurzone tomy naszych zdań
Odkrywając przed sobą powoli bezmiar naszych kruchych i zlęknionych dusz
Ofiarowujesz mi kosze pełne soczystych i słodkich owoców swoich uczuć
I dostrzegam każdy najdelikatniejszy odcień emocji utkanych z Twych myśli
Nawet gdy Cię nie ma przy mnie, czuję echo wspomnień bijących z mojego umysłu
I przypominam sobie o tym że sama posiadasz podobny bagaż wypisywany latami
Na Twoim delikatnym ciele, kruchym umyśle i rozedrganych od słów wargach
Twoje oczy skradły me marzenia przed laty, a księżyc tamtej bezchmurnej nocy
Skradł mój sen i błogi spokój duszy którego nie w sposób jest teraz odzyskać
Czy mógłbym marzyć o czymkolwiek innym, niż o tym aby po prostu być
Gdzieś blisko przy Tobie, by podtrzymać Cię za ramię gdy ugną się Twe nogi?
Nie wiem już czasem co mogę zrobić i czego dokonać dla Ciebie
By nie musieć żyć w pustym świecie bez Twego blasku

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy