Ukój mnie
Błękitna toni oceanu
Porwij mnie sztormie
Nakryj wielkimi falami
Białe bałwany piany
Wetrzyj w me oczy
Uspokój bijące serce
Zatop buchający ogień
Wymyj umysł z emocji
Złości, gniewu i zawiści
Wyrwij z piersi ostatni dech
Pozwól mi być jednością
Z wodą i wiatrem
Daj rybom ogryźć do kości
We włosy wpleć wodorosty
Nim odpadną od czaszki
W puste oczodoły ułóż
Kolorowe muszle
A na kościach
Niech rośnie rafa
Lecz tak się nie stało
Gdy oczy me zastygły
W niemym bezruchu
Do piersi wtargnęło powietrze
Czyjeś dłonie wyciągnęły
Martwe już niemal ciało
Kątem oka dostrzegłem
Migającą rybią łuskę
Fala włosów utkała
Welon wkoło mej głowy
Włosy nie moje
Choć jakby znajome
Miedź zmieszana z czerwienią
Czyichś miękkich ust
Dająca powietrze bym żył
Zimne kamienie na brzegu
Wszechobecne szczątki statku
Ciepło dłoni obejmujących
Lodowate policzki
Czyjś ciepły głos
Śpiewający cichą melodię
Pozwalający oddychać
Piersią ciężką od wody
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

0 komentarze:
Prześlij komentarz