środa, 25 kwietnia 2018

Black Ibis

A black Ibis flew swiftly
Through the pale, fading sky
Like dark, cold blade
Slices the air of the horizon
Grey trees trembles from fear
As night comes slowly
Covering world with empty shades
He writhed in pain
All of the feathers turned grey
As world turns darker than his wings
Crashing into incoming void

wtorek, 17 kwietnia 2018

Op. 1

Smutna, samotna dziewczyna stała nad brzegiem rzeki wpatrując się w rwący nurt rzeki. W tej chwili nie istniała dla Niej przeszłość ani przyszłość.

Liczyło się tu i teraz.

Zakochała się w szumie wody, w lśnieniu słońca i dotyku wiatru na delikatnej, jedwabnej skórze. Szereg białych blizn znaczył na Jej rękach drabinę, każdym szczebelkiem pustosząc skórę i obnażając białą, prześwitującą spod skóry duszę. Mimo gorącego lata, czuła przenikliwy chłód płynący prosto z wnętrza Jej małego, wątłego ciała. Miedziane włosy opadały kaskadami na Jej opuszczone ramiona, wilgotne kosmyki włosów przylepiły się do delikatnej Jej skóry.

Włosy spijały Jej łzy.

Była najpiękniejszym ogrodem na świecie, powoje Jej myśli oplatały wszystko wokoło i zanurzały rozcapierzone palce liści wprost do wody.

Między Jej włosami dostrzec można było frunące ptaki, lśniącym pierzem muskające aksamitną szyję zamieszkałą przez rozszalałe słowa.

Z daleka słyszała głos, wołający Ją. Zrozpaczony głos, który cichł unoszony raz po raz na wietrze który teraz oplótł Jej rysy kobiercem rozdmuchanych włosów.

"Czas iść" - powiedziała sama do siebie, powoli stąpając w kierunku wody.

********************************************************

Dzień pogrzebu był deszczowy. Spoczęła pod ziemią, a drzewa szumiały Jej wraz z wyschniętymi trawami. Kropelki wody upstrzyły pobielaną trumnę.

On już na Nią czekał. Doczekał się momentu gdy weszła na ostatni stopień swojej drabiny.

czwartek, 12 kwietnia 2018

.

I powiedz mi, moja Kochana
Co widzisz patrząc błękitem oczu swych na mnie
Czy widzisz okiem swym Ciebie
Patrząc w me oczy spragnione
W nich głębokie odbicie lustra
Odbita twarz Twoja i słowa
W słowach zaklęta prostota
Prostota w ustach Twych ciszą

sobota, 7 kwietnia 2018

Miłość - niczym wciągający maelstrom wpierw daje piorunującą falę życia, radości i sprawia że czas zatrzymuje się w bezdechu, i trwa niczym wiecznie widoczna na niebie błyskawica, której to zniknięcia i rozbrzmienia huku gromu doczekać się nie można - następnie to wszystko odbiera, błyskawica znika i zamiera świat w bezprzyczynowej ciszy wątłej egzystencji atomów emocji, huk nie nastaje - zostaje pustka oczekiwania, oczekiwania na zmianę w atmosferze egzystencji, egzystencję nie opartą o bezrozumne trwanie. I stało się tak jak się obawiałem - że świat nie inaczej jak teraz mi się zatrzymał, pomiędzy dwoma oddechami których to mgiełkę zostawiłem na szybie, wskazówki zegara jakby stanęły w połowie ruchu - wszystko stanęło jak w próżni zera absolutnego.

Moje myśli odpłynęły na statku zdążającym w nicość, zatracone w oplatającej szyję pętli obcowania z własną duszą w ciele - ciele które dusi mnie moim własnym ciężarem istnienia. Jestem pusty w swojej samotności i pełny trudnego do opisania strachu że zmarnowałem swoje życie kiedy jeszcze dobrze go nie zacząłem. Trzymałem się ufnie swoich uczuć i swojego serca jak ostatni liść, jeszcze zielony, trzyma się uschłej gałęzi, mając nadzieję że zima go ominie, a jesień wraz z deszczem i wiatrem nie zabierze go i nie porwie w dal. Popłynąłem wraz z deszczem, spadłem w wirującym obłoku jak moje ciało spadające w bezdenną przepaść skacząc z Mostu Westchnień.

Co mi zostało prócz obezwładniającej niemocy i trzymania się nadziei że zima nie nadejdzie? Jak mam trzymać się tej uschniętej gałęzi życia w czasie gdy świat w rozgwieżdżonej konstelacji klęsk dotyka mnie i przyciska do swojej brudnej piersi, jak spracowany ojciec swojego syna - sprawiając ból siłą uścisku? Ile razy mam upaść by wstawać i coraz słabiej się podnosić każdego razu? Czy już pełznę, niczym wąż wśród uschłych traw, uciekający przed pożarem? Mimo że wiem że nie ucieknę - łudzę się do ostatniego momentu, aż nie zajmą mnie płomienie i nie pogodzę się w jednostajnym wyciu z bólu z tym jak rzeczywistość tłamsi wszelką nadzieję, pragnienia oraz uczucia?

Jakże mi zimno, i robi się coraz to zimniej...

poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Kielich

Chwyć kielich któryś siłą zabrała
Z litości żeś go kiedyś otrzymała
Pij! Choćbyś truciznę w ustach miała
Boś odebrała go z ust, któreś kochała

Rzygaj znów krwią i wyrzutami
Pij! Choć nikt Ci pić go nie kazał
Wij się targana przedśmiertnymi spazmami
Pij, żeby grzech przeszłości się wymazał...

niedziela, 1 kwietnia 2018

Powieki moje są ciężkie
Od deszczowej pogody
W duszy się zachmurzyło
Pusto wokół i cicho
Deszcz bębni w szklane oczy
Na rzęsach wzbiera fala smutku
Jestem, a jakby mnie nie ma
W pustce obrócony twarzą do ziemi
Nie widzę Ciebie - nie widzę Nieba
Jesteś - a jakbyś odeszła
Nim na dobreś w moje życie weszła

Obserwatorzy