Tańczysz boso w świetle księżyca
Ubrana jedynie w swoje myśli
Zatracasz w ekstazie uczuć
Ukąszona cierpkim jadem nocnego szaleństwa
Tańcząc tarantelę wśród leśnych kwiatów
We włosach nierealnie wpleciony kwiat paproci
Znika, gdy księżyc przyoblekają chmury
Leśne ogniki kołyszą się z Tobą
Gdy zmysłowo obracasz się w tańcu
A spod stóp podnosi się eteryczna mgła
Próbująca dogonić Cię w ruchu
Mleczna poświata ucieka
Kłębiąc się i mieszając, z zapachem powietrza
Tworząc kształt Twojego kochanka
Chwycił cię mocno za sine dłonie
I obrócił w tańcu, dotykając ziemi
Zamiotłaś liście pięknymi włosami
Całując namiętnie swojego lubego
Do czasu, gdy pierwsze promienie słońca
Nie przywróciły powszedniości świata
I nie nastał zwykły, szary poranek
piątek, 26 października 2018
czwartek, 11 października 2018
Suicide of the Master
Jestem nikim
Niczym
Wiatr we włosach
Częścią mnie każda z dusz
Którą napotkam
Nieistniejący kolarz wielu ludzi
Nie mający twarzy i osobowości
Stwór wypluty przez samotność
Szukam piękna i znajduje
Lecz nigdy nie mam go w sobie
Bo światło oślepia mnie
Nawet noc odwraca się
Odganiając z moich powiek sen
Oddam się toni i przepadnę jak każdy z moich snów
Śnię o byciu żywym i idealnej miłości która nie jest mi dana
Sen przychodzi wraz z najczarniejszą z nocy
W godzinie Wilka śnię o życiu które nigdy nie będzie mi dane
Cieple, szacunku i inspiracji
Śnie nim obudzi mnie moje własne piekło
Nudności budzą do życia w zachrypiałym świecie
Nierealność codziennych dni włączonych w zapętlenie
Jak jedna piosenka wciąż szumiąca w głowie
Opowiadająca o najpiękniejszym ogrodzie
Założonym nad brzegiem rzeki Styx
Świat w zapętleniu świat w ekstazie emocji
Zapomniał przeżywać się sam
W pustce egzystencji pochłonął
Każde ze swoich dzieci
Które wciąż nic nie widzą
Poprzez zamknięte szeroko powieki
Dopiero w śmierci się otwierają
Zdziwione oczy i buzie
Że można było przeżyć życie inaczej
I liczyło się coś więcej
Niż dziś i teraz
Niczym
Wiatr we włosach
Częścią mnie każda z dusz
Którą napotkam
Nieistniejący kolarz wielu ludzi
Nie mający twarzy i osobowości
Stwór wypluty przez samotność
Szukam piękna i znajduje
Lecz nigdy nie mam go w sobie
Bo światło oślepia mnie
Nawet noc odwraca się
Odganiając z moich powiek sen
Oddam się toni i przepadnę jak każdy z moich snów
Śnię o byciu żywym i idealnej miłości która nie jest mi dana
Sen przychodzi wraz z najczarniejszą z nocy
W godzinie Wilka śnię o życiu które nigdy nie będzie mi dane
Cieple, szacunku i inspiracji
Śnie nim obudzi mnie moje własne piekło
Nudności budzą do życia w zachrypiałym świecie
Nierealność codziennych dni włączonych w zapętlenie
Jak jedna piosenka wciąż szumiąca w głowie
Opowiadająca o najpiękniejszym ogrodzie
Założonym nad brzegiem rzeki Styx
Świat w zapętleniu świat w ekstazie emocji
Zapomniał przeżywać się sam
W pustce egzystencji pochłonął
Każde ze swoich dzieci
Które wciąż nic nie widzą
Poprzez zamknięte szeroko powieki
Dopiero w śmierci się otwierają
Zdziwione oczy i buzie
Że można było przeżyć życie inaczej
I liczyło się coś więcej
Niż dziś i teraz
niedziela, 7 października 2018
Mourning
I mourn You.
You were my guiding light for years
You were the reason and one of a kind
I mourn You
Becouse You want to be dead
In my heart, in my mind, in my soul
I mourn You
More becouse I am dead
And You'll never be more alive
You were my guiding light for years
You were the reason and one of a kind
I mourn You
Becouse You want to be dead
In my heart, in my mind, in my soul
I mourn You
More becouse I am dead
And You'll never be more alive
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
