wtorek, 28 listopada 2017

Piękna Pani

Usiedliśmy zmęczeni podróżą
W cieniu wysokiego grabu
W miejscu gdzie kończyła się
Nasza życiowa ścieżka
Wyczerpani opadliśmy
Na dywan z liści i mchu
A nad nami rosły jagody
Ciemnym granatem świecące
Jak pary ciemnych oczu

Wśród podłużnych liści
Leżeliśmy w ciszy
Słuchając bić naszych serc
I powoli żegnaliśmy
Całując swe wargi z rozpaczą
Oczy patrzyły na nas z wysoka
Czernią wyśnionej nocy
Chyląc nerwami łodyg ku nas
A my, pożegnawszy się zawczas
Poczęliśmy zrywać te dary
Ofiarowane nam przez życie

Podawałaś owoc za owocem
Goryczą losu słodycz pokryta
A Ty zbierając sok z mych palców
Patrzyłaś, rozszerzonymi emocjami
Czarnymi jak jagody źrenicami
W moje zmęczone oczy
Cóż w nich widziałaś?
Pewnie się nie dowiem
Nie dałaś mi spytać, całując
I przykładając do ust moich
Swój drżący palec

Świat zawirował a Ty zaśpiewałaś
Razem z chórem leśnych ptaków
A nasze umysły ostatnim oddechem
Wzbiły halucynacją wraz z duszą ku niebu
W postaci ptasiej rozwijając skrzydła
Wzlatując nad listowiem dzikim
Łaskawej wilczej jagody
Delikatna gołębica i pospolity szpak

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy