Znów budzi mnie poranek
Nie musisz pisać, żyje
Nie martw się
Przecież dziś nie poniedziałek
Zmarnowałem tyle dni
Przecież wiesz
Nie chcę słuchać słów z ust
Których nie kocham
Tysiąca nieważnych bzdur
Od ósmej do szesnastej
Tęsknie, nie napisze
Masz lepsze rzeczy do roboty
Nie ma pytania które
Nie zadałem moim czterem ścianom
Czy białej ścieżce
Ściany to jedyni przyjaciele
Mam ich chociaż czterech
Wesołych Świąt
Parę ładnych wspomnień
Które powiesiłem sobie w głowie
Wisi na sznurku od prania na deszczu
Wiesz, wolę się ukrzyżować,
Kupię odpoczynek
Za trzy gwoździe
Dym przegnał myśli
Opium wystukuje rytm
Zanikający na skroni
Witam noc
Zbliża się kolejny
Zmarnowany dzień
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

0 komentarze:
Prześlij komentarz