Zbieram w swoim potrzaskanym sercu
Każde najmniejsze wspomnienie
Strzaskanym latami bez Ciebie
Samotne, styrane
Dryfujące jak okręt bez celu
Pamiętam Twój zapach
Delikatny i kojący
Do dziś trzymam go w duszy
Wraz z zapachem tamtego lata
Czuły dotyk Twoich dłoni
Cichy szept gdy ująłem Twą dłoń
Prowadząc Cię ścieżką w dół
Pamiętam pierwszy raz
Gdy trzymałem Cię w moich objęciach
A jedyni świadkowie którzy to widzieli
Byli już niemi
Pamiętam wtuloną drobną postać
Która jakby bała się że zniknę
Pamiętam przystanek na wzgórzu
Kierowcę który chciał zabrać nas w świat
I wielki księżyc nad miastem
Mój cichy, lichy śpiew w Twoich ramionach
Nasze pierwsze spotkanie po latach
W małej Przemyskiej kawiarence
Nas na moście
Piaszczystą drogę pod górę
Tysiące emocji i kolorów
Smak bycia żywym
Twój wstyd i niewinność
Delikatność bajkowej królewny
Ubranej w biel i idącej pustą ścieżką
W stronę pięknego zamku
wtorek, 24 października 2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

0 komentarze:
Prześlij komentarz